<Gaara przechadzał się po lesie i myślał o wiosce i o swoim uczniu...sasuke...z jednej strony powinien się cieszyć bo jego uczeń jest Jounnin'em ale jest też smutny bo sasuke zostanie przydzielony jako lider jakiejś drużyny.... myślał i szedł tak długo aż wyszedł z lasu i aż znieruchomiał zauważył jakieś miasto w którym ogromna ilość obszaru zajmowana była przez ... kości... uśmiechnął się gdyż lubiał patrzeć na niecodzienne krajobrazy,nagle nogi oplątała mu kość wychodząca z ziemi okrążyli go jacyś pigmay'e(xD no co XD) chyba plemienni nie wiedział o co chodzi związali go wyciągając sobie z ramion kości,zanieśli go do ogromnej Cytadeli (kościanej oczywiście) i położyli go na stół który mieści 36 krzeseł przyszedł umalowany facet i zaczął coś bełkotać Gaara śmiał się z niego i wyzywał od dzi*** ale on nie odpowiadał ale kiedy Kazekage powiedział prostytutka poczuł ogromny ból okazało się że ten umalowany facet to ktoś jak orochimaru i testuje różne z krzyżowania a w chwili gdy poczuł ten ból po prostu dostał w szyję strzykawką a ten "ktoś" w strzepił mu DNA dawno zaginionego Kimimaru,Gaara zaczął wołać i rozwalił kości po czym uciekł trzymając się za szyję... kilka dni potem zaczęły mu wyrastać kości przypomniał sobie dzień walki Rock'a Lee z Kimimaru i słyszał tylko w uszach dźwięk "taniec wierzby"...wymówił te słowa i tym samym mógł dowolnie w każdym miejscu na ciele wyciągać sobie kości i walczyć nimi jak sztyletami.Postanowił wyćwiczyć tą technikę gdyż ,intrygowała go chociaż nie chciał używać jej za często bo wiadome jest to że wiąże się z tym POTĘŻNY BÓL.Wracając do wioski nikomu nie mówił i nie miał zamiaru mówić o zajściu a trenował tą technikę w ruinach miasta Amagokure gdzie nikt go by nie mógł zauważyć.>

PS: Pzdr ALL ;) :P

długe i fajne

Dzięki

saczunek ze tak piszesz dlugie

Arigatto

uper Sam bym lepiej nie wymyslił